Mity ze świata narkotyków
Wokół narkotyków i uzależnienia powstało wiele mitów, w grupach młodzieżowych krążą legendy o wspaniałych "tripach", czyli podróżach narkotycznych i wynalazkach. Prawdziwa wiedza przychodzi zbyt późno. Spróbujmy zweryfikować niektóre mity na temat narkotyków. 

MIT: Marihuana jest lekkim narkotykiem i nie uzależnia.
PRAWDA: Po dłuższym okresie palenia marihuana upośledza zdolność koncentracji, pogarsza pamięć, powoduje uszkodzenia komórek rozrodczych. Być może marihuana z lat 60-tych była "lekkim" narkotykiem, wtedy bowiem stężenie aktywnego składnika THC (działającego na komórki mózgu) wynosiło 2%; dzisiejsze odmiany zawierają jednak ok. 10 % THC. Taka ilość jest już w stanie wywołać spustoszenie w komórkach mózgu. 

MIT: Amfetamina to niegroźny proszek pomagający w nauce.
PRAWDA: Amfetamina to środek podstępny. Po jej zażyciu człowiek wydaje się sobie inteligentniejszy, bardziej atrakcyjny. Jeżeli jednak, będąc pod wpływem amfetaminy, spisze na kartce wszystkie swoje mądrości i później je przeczyta, okaże się, że jest autorem banałów. Poza tym efekty działania tego środka mijają po paru godzinach. W miejsce pobudzenia pojawia się zły nastrój i zmęczenie. Jeżeli ktoś zechce poczuć się pewniej, sięgnie po następną porcję. Bardzo szybko wzrasta tolerancja organizmu na ten narkotyk i mała dawka przestaje wystarczać. 

MIT: Można przez dłuższy czas brać narkotyki bez żadnych konsekwencji.
PRAWDA: Zmiany jakie zachodzą w mózgu pod wpływem mogą być przez jakiś czas niezauważalne lub po prostu lekceważone: kłopoty z pamięcią, skupieniem się, rozdrażnienie można "tłumaczyć" zmęczeniem lub nauką. Niektóre z narkotyków (ekstaza, kleje, amfetamina) mogą jednak wywołać chorobę już po jednorazowym zażyciu. 

MIT: Wystarczy tylko przestać brać, aby nie być uzależnionym.
PRAWDA: Uzależnienie to nie tylko kwestia brania narkotyków, lecz przede wszystkim pewnych zachowań, stylu życia i zafałszowanych uczuć. Dlatego też każdy uzależniony powinien uczęszczać na zajęcia terapeutyczne lub przebywać w ośrodku, gdzie będzie uczył się radzenia sobie z problemami i własnymi uczuciami. 

MIT: Uzależniają się tylko słabi ludzie.
PRAWDA: Człowiek uzależnia się nie dlatego, że jest słaby lub silny, lecz w pierwszej kolejności dlatego, że bierze narkotyki, że podoba mu się ich działanie. Nie można też powiedzieć, że ludzie o silnej woli mogą brać środki odurzające i nic im się nie stanie. Każdy, kto zaczyna brać narkotyki, powinien się liczyć z uzależnieniem. 

MIT: Biorę tylko dla przyjemności, nie uzależnię się.
PRAWDA: Żaden z narkomanów nie zaczął brać, bo chciał się celowo i z premedytacją uzależnić. Uzależnienie pojawia się jak wirus, nie pyta, czy ktoś chcę chorować czy nie. Dużą naiwnością jest myślenie, że można poprzestać na trzech papierosach tygodniowo lub też braniu amfetaminy dwa razy w tygodniu. W mózgu osoby biorącej narkotyki po pewnym czasie następuje pewien "przeskok" (wzrasta tolerancja, organizm zaczyna się uodparniać), po którym nie da się już wrócić do poprzedniego stanu. 

(Opracowano z: M. Pasek: "Narkotyki? Na pewno nie moje dziecko" oraz "Narkotyki! I co dalej...") 
 
Czy jestem uzależniony?
Z pewnością nieraz widziałeś w telewizji lub na ulicy narkomana. Był chudy, chory, brudny, ledwo trzymał się na nogach. „Nie, nie dopuszczę, aby ze mną stało się coś podobnego""- myślałeś wtedy. Nawet jeżeli palisz marihuanę czy bierzesz amfetaminę, myślisz: „nie zostanę narkomanem, jestem zbyt ostrożny i silny; wiem, kiedy przestać". Powtarzasz to sobie jak modlitwę i w to wierzysz. Nawet nie wiesz, kiedy twoje dawki wzrastają i już sam skręt przestaje wystarczać.
Z czasem pierwszą myślą, która przychodzi ci do głowy zaraz po przebudzeniu, jest: „jak i gdzie można dostać narkotyk?". Szkoła, dom, praca i znajomi - wszystko to traci na wartości wobec cudownego „leku": trawki, LSD, czy amfetaminy. Jak do tego doszło?
Zaczyna się niewinnie: „Spróbuj, od tego jeszcze nikt nie umarł" - namawiają koledzy. „Będziesz się lepiej bawić, wyluzujesz się lub napiszesz klasówkę bez kłopotów" - kuszą. Próbujesz i bardzo szybko znajdujesz się w gronie tych, którzy przeżyli swój pierwszy „odlot". Jeżeli za pierwszym razem nie było zbyt cudownie, powtarzasz eksperyment. W końcu wiesz już, jak czuje się człowiek „nagrzany", zaspokoiłeś ciekawość i stwierdziłeś, że te wszystkie historie o narkotykach są mocno przesadzone. Mało tego - na wszystkich innych, którzy nie przeszli takiej inicjacji, patrzysz z góry, z pewną wyższością. Czujesz się panem samego siebie, kontrolujesz sytuację, nawet nie myślisz o czymś takim jak uzależnienie.
Tymczasem - zupełnie niepostrzeżenie - nauczyłeś się, że w chwilach stresowych, przy dużych kłopotach można na chwilę o nich zapomnieć biorąc narkotyk. Lub też inaczej: że dobra zabawa w czasie towarzyskiej imprezy zaczyna się dopiero wtedy, gdy wypijesz trochę więcej alkoholu lub zapalisz marihuanę. Bardzo szybko pojmujesz to nowe równanie:
Ja + narkotyk = zapomnienie / dobra zabawa / mniejszy lęk

Tak jednak bywa tylko na początku, a to równanie tak naprawdę wygląda zupełnie inaczej:

Ja + narkotyk = kłopoty / konflikty / koniec szkoły / uzależnienie

Zaczynasz oszukiwać swój mózg i wszystkich dookoła. Wierzysz, że narkotyk nie jest dla ciebie czymś niebezpiecznym i po pierwszym, zabawnym eksperymencie, chcesz „eksperymentować" dalej.
W każdej następnej tego typu sytuacji pierwszą rzeczą, o której myślisz, będzie narkotyk. Przestaniesz szukać innych, naturalnych rozwiązań. To, czy będziesz w stanie rozluźnić się, zapomnieć o kłopotach lub zdać pomyślnie egzamin, uzależnisz od paru chemicznych substancji. Jeżeli narkotyków nie będzie, zaczniesz się niepokoić, będziesz mieć kłopoty ze skupieniem się, z dobrą zabawą i kontaktem z innymi ludźmi. Będziesz się nudzić, wściekać, denerwować. Zaczniesz się uzależniać psychicznie.
Im dłużej ktoś bierze narkotyki, tym bardziej przyzwyczaja do tego swój mózg, a w konsekwencji przyzwyczaja się cały organizm (mówi się wtedy o uzależnieniu fizycznym).
 
Sprawdź, jak to jest u ciebie
Sygnały ostrzegawcze:

Jesteś na drodze do uzależnienia, jeżeli:
• uważasz, że tylko dzięki narkotykowi (marihuanie, LSD, amfetaminie) jesteś w stanie dobrze się bawić i rozluźnić
• potrzebujesz pomocy środków odurzających, aby móc poradzić sobie z kłopotami, na chwilę o nich zapomnieć
• uważasz, że tylko dzięki amfetaminie jesteś w stanie nauczyć się zadanego materiału
• jesteś gotów zaryzykować własne zdrowie za cenę akceptacji grupy kolegów
• sądzisz, że całkowicie zapanowałeś nad sytuacją i tylko TY decydujesz, czy wziąć narkotyk, czy też nie
• zażywanie narkotyków kojarzysz z zabawą i przyjemnością.

Jesteś już uzależniony, jeżeli:
• potrzebujesz coraz więcej narkotyku i zażywasz go coraz częściej
• zaczynasz prowadzić podwójne życie
• nie wyobrażasz sobie tygodnia lub dnia bez narkotyku
• zaczynasz tracić „trzeźwych" przyjaciół
• coraz więcej energii wkładasz w oszukiwanie otoczenia
• straciłeś swoje dawne zainteresowania
• utraciłeś kontrolę nad narkotykami i swoim życiem.

Potrzebuję co tydzień być na mityngu
(świadectwo narkomanki)
 
W ciągu 11-letniego zażywania narkotyków odtruwałam się wielokrotnie i dwa razy podejmowałam leczenie w ośrodkach rehabilitacyjnych – ze skutkiem raczej marnym. Co prawda po 14-miesięcznym pobycie w Fundacji Engelmajera stała się rzecz straszna: narkotyki przestały spełniać swoje zadanie - nie było oczekiwanej euforii, a bez nich świat był koszmarem. Odczułam to jako koniec, koniec mnie. Zdecydowałam się na kolejny i ostatni już detoks. Nie miałam innego wyboru. Nienawidziłam całego świata, myślałam o śmierci, ale brakowało mi zdecydowania, desperacji, aby wykonać ten ostatni krok.
Po trzech tygodniach od telefonu zostałam przyjęta na odtrucie. Już tutaj zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Personel był bardzo miły i cierpliwy, otwarty na mnie - pacjentkę. Widywałam trzeźwych narkomanów, którzy przychodzili w odwiedziny. Bardzo im zazdrościłam tego, że są trzeźwi, dostrzegłam uśmiechniętych, zadowolonych z siebie ludzi. Inspirowali mnie do próby nie brania, rozmawiali ze mną.
Kiedy zapytali mnie: „Może pojedziesz na miting Anonimowych Narkomanów?" - bardzo się bałam. Czułam się taka gorsza wśród tych wszystkich ludzi, znających się, serdecznych dla siebie. Stanowili jedność, a ja byłam jak odmieniec, nie rozumiałam, o czym mówią, ich problemy były dla mnie abstrakcyjne. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek w przyszłości będą mnie dotyczyć. Czułam, że muszę zabrać głos - choć nikt mnie do tego nie zmuszał - żeby zacząć należeć do grupy, żeby stać się jedną z nich. I tak się stało: gdy zaczęłam mówić, nikt mnie nie wyśmiał, nie krytykował - przeciwnie, ludzie dzielili się swoim doświadczeniem. Powoli zacząłem odczuwać, że tam mam swoje miejsce, poczułam się akceptowana.
Przed wstąpieniem do AN myślałam, że chcąc nie brać - trzeba wygrać z narkotykami, że narkotyki mają mi się stać obojętne, że mam o nich zapomnieć. Tym większe było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że początek trzeźwienia to uznanie swojej przegranej z ćpaniem, swojej bezsilności w stosunku do choroby, na którą cierpię - narkomanii. Że właśnie mam pamiętać o tym, kim jestem i jaki mam problem. To była istna rewolucja w mojej głowie, nigdy wcześniej nie słyszałam, że ze stanu bezsilności można czerpać siły do dalszego życia - trzeźwego życia.
Należę do wspólnoty ponad 4 lata i wciąż potrzebuję mitingów. Jest to jedyne miejsce, w którym mogę mówić otwarcie o swoich problemach i jestem rozumiana. Dostaję wsparcie od ludzi, którzy są takimi samymi narkomanami jak ja i którzy tak jak ja trzeźwieją. Z tej grupy czerpię siłę do życia, do pokonywania codziennych trudności. Na mitingach nauczyłam się ujmować w słowa swoje myśli i uczucia. Wyczuwam w grupie ogromną siłę: zamiar, o którym mówię na mitingu, łatwiej wdrażam w życie. Biorę odpowiedzialność za swoje słowa. Problemy, które w mojej głowie urastają do niewykonywalnych i wyjątkowych, tutaj okazują się zwyczajne, ludzkie i do pokonania. Praca według Dwunastu Kroków AN skłania mnie do refleksji nad sobą, do poznawania siebie.
Udział we wspólnocie Anonimowych Narkomanów to dla mnie rozwój w pełnym tego słowa znaczeniu. Dwanaście Kroków AN to swego rodzaju „mapa życia", dzięki której wiem, jak się poruszać w świecie, jak zrobić rachunek sumienia, jak otworzyć się na innych.
Uwielbiam wprost zabierać głos na mitingach, lubię te emocje w czasie mówienia, odkrywanie siebie, przyglądanie się sobie. Lubię dynamikę, jaką tworzą ludzie z grupy - nie pamiętam dwóch identycznych mitingów, każdy jest inny, z każdego mogę coś wziąć dla siebie. Jest to niepowtarzalne i nieocenione bogactwo, dzięki któremu umacniam się w sobie, zyskuję zaufanie do siebie i wiarę w siebie.
Mogę powiedzieć, że znalazłam swoje miejsce na ziemi, świat nie jest już taki wrogi, zyskałam przyjaciół i wierzę, że gdy będę trzeźwa, zdołam pokonać trudności i z wiarą robić wszystko, co w mojej mocy. Ale do tego potrzebuję co tydzień być na mitingu i powiedzieć: „Mam na imię Miszka, jestem narkomanką".

...........................................................................................................................................